- STRONA GŁÓWNA - KONTAKT - LINKI -

UWAGA !!! Forum zamknięte

Nowy adres: www.agmj.phorum.pl




NOWE POSTY | NOWE TEMATY | POPULARNE | STAT | RSS | KONTAKT | REJESTRACJA | Login: Hasło: rss dla

HOME » MOTOCYKLE-FORUM OGÓLNE » OPOWIADANIA MOTOCYKLISTÓW...

Przejdz do dołu stronyStrona: 1 / 2>>>    strony: [1]2

Opowiadania motocyklistów...

wspomnienia, przeżycia, niezapomniane chwile itd.
  
Wampir
04.02.2010 20:24:11
poziom 3



Grupa: Użytkownik

Lokalizacja: Witaszyce

Posty: 114 #440407
Od: 2010-1-14


Ilość edycji wpisu: 2
Z dedykacją dla Paco i Jacy pan zielony




TYLKO ZAREJESTROWANI I ZALOGOWANI UŻYTKOWNICY WIDZĄ LINKI » DARMOWA REJESTRACJA

  
kamzen
04.02.2010 20:44:14
poziom 3



Grupa: Użytkownik

Lokalizacja: Radlin / Poznań

Posty: 187 #440437
Od: 2009-11-10
Świetny tekst. Masz Wampir dar do pisania oczko

Z niecierpliwością czekam na kolejne opowiadanie bardzo szczęśliwy
_________________
Aprilia Pegaso 650
  
orson
04.02.2010 21:05:47
poziom 4



Grupa: Użytkownik

Posty: 200 #440462
Od: 2009-11-9
Nie no szacun!!! Co prawda ubiegłeś mnie z pomysłem opisywania historii motocyklowych, ale zacząłeś to nawet lepiej ode mnie pan zielony Już nie długo wystawię moją historię na maszynie oczko
_________________
Bo jazda na ETZ-cie jest najlepszą jazdą na świecie... ;D
  
paco
04.02.2010 21:28:00
poziom 4



Grupa: Moderator

Lokalizacja: Witaszyce

Posty: 376 #440487
Od: 2009-11-3
pan zielonyWampir to jest fakt cos pieknego kiedys przeżyliśmy na motorach aż mnie wzrószyleś tym pieknie napisane pan zielonypan zielony

Dziękuje za powrót wspomnień są naprawde miłe złypan zielony
_________________
Shl M11 z 1961r.
Wsk 1974 r.
  
Szymonpc31
04.02.2010 21:41:20
poziom 3



Grupa: Użytkownik

Lokalizacja: Stara Obra

Posty: 123 #440510
Od: 2010-1-16
Tekst 1 klasa oby więcej takich- czekam z niecierpliwością wesoły
  
Jaca
05.02.2010 18:44:36
poziom 3



Grupa: Użytkownik

Lokalizacja: Witaszyce

Posty: 136 #441764
Od: 2009-12-18
Małe sprostowanie co do mojej osoby - nigdy nie jeżdżę po alkoholu tak jak napisałeś lol Ale fakt, taka przygoda to się już nam chyba nie przytrafi oczko Wiesz co to ja ci proponuje napisać o komarze i między innymi o tym jak ty wampir oraz paco i ja jechaliśmy w trzech na twoim sprzęcie lol to była jazda. Przy okazji to porównując nas do "Dzikich wieprzów" jest chyba najbardziej trafione cool
_________________
Kawasaki VN750A Vulcan
  
Wampir
06.02.2010 14:35:36
poziom 3



Grupa: Użytkownik

Lokalizacja: Witaszyce

Posty: 114 #442666
Od: 2010-1-14
dzięki za miłe opinie Niedługo wrzucę coś nowego pan zielony Jaca tą przygodę z komarem też opiszę W końcu to był demon szybkości z 1962 roku pan zielony
  
orson
07.02.2010 18:01:42
poziom 4



Grupa: Użytkownik

Posty: 200 #443725
Od: 2009-11-9


Ilość edycji wpisu: 2
Była ciepła, słoneczna niedziela. Tego to dnia byłem umówiony z trzema członkami zarządu naszej nowo założonej Alternatywnej Grupy Motocyklowej na małą przejażdżkę. Znane większości czytelnikom tego forum. Był to StachuHD, dywersant i Rysiek. Głównym celem naszej małej wyprawy było poszukiwanie odpowiedniego miejsca na imprezę integracyjną dla członów naszej grupy. Tego to dnia wybieraliśmy się do zaprzyjaźnionego Konrada, który posiada gospodarstwo agroturystyczne w Bachorzewie. Właśnie tam mieliśmy zorganizować wspólną imprezę.
Niczym się nie przejmując wsiadłem na motocykl ruszyłem na miejsce umówione przez nas wcześniej. Była to stacja paliw Orlen w Jarocinie. W połowie drogi spotkałem Ryśka. Wspólnie dojechaliśmy na Orlen. Czekał tam już StachuHD. Przywitaliśmy się i czekaliśmy na dywersanta. Jednak nie czekaliśmy długo, przyjechał z żoną-Renatą. Uzgodniliśmy kilka spraw, zatankowaliśmy maszyny, wypiliśmy kawę/Tymbark i jednogłośnie „to w drogę!!!” Różnorodność maszyn była godna podziwu. Stachu jechał swoim Harleyem Davidsonem Road Kingiem, Rysiek-Yamahą Viagro 1100,dywersant-BMW R 1100 RT, no a ja- MZ-ETZ 251 pan zielony
Jak sami widzicie, niecodzienny widok. Ale cóż ruszyliśmy. Już sam początek jazdy w naszej skromnej grupce napawał nas zachwytem. Widok ludzi, którzy oglądają się za rykiem maszyn płynących wolno przez rozgrzany asfalt. A pomiędzy nimi słodki i delikatny podźwięk MZ-ki. Krajobraz był dla nas bardzo miły. Mało samochodów na drodze, widok tylko delikatnie zasłoniętych kobiecych ciał które wyłoniły się tej pięknej niedzieli. A wierzcie mi było naprawdę ciepło. Kiedy dojechaliśmy na miejsce gospodarze się nas nie spodziewali. Z ich wyrazów twarzy można było odczytać, że są zdziwieni „wtargnięciem” bez jakichkolwiek oporów motocykli na podwórko. Ale nie czekając długo, zsiedliśmy z maszyn i przywitaliśmy się. Po chwili zjawił się Konrad. Nie będę opisywał naszej rozmowy, bo nie chce was zanudzić na samym wstępie. Po wyjaśnieniu sobie sytuacji i planów wróciliśmy do maszyn. Po czym przyszedł chłopiec, który był synem Konrada. Wstydził się, ale w końcu wykrztusił z siebie że chciałby się przejechać na jednym z motocykli. Pozwoliliśmy małemu wybrać. Wybór był trudny. Ale w końcu wybrał maszynę Ryśka. No to właściciel bez zastanowienia wsiadł, odpalił motocykl, podał małemu kask. Jego mama posadziła go i drżącym głosem powiedziała „uważaj i trzymaj się mocno!!!”. Przejażdżka się rozpoczęła, zachęcaliśmy Ryśka do zrobienia kilku piruetów, postawienia maszyny na koło, ale nie odważył się ;D Kiedy to przejażdżka się skończyła, mały zszedł pełen optymizmu, adrenalina u niego sięgała zenitu, oczy miał jak 5cio złotówki. Widać podobało mu się. Pożegnaliśmy się z gospodarzami i wsiedliśmy na maszyny. W tedy dywersant zaproponował… „jadę z Renatą do Skorzęcina, panowie jedziecie?!?!” Stachu nie chciał, Rysiek miał kilka spraw do załatwienia, ja spojrzałem w zbiornik i „…jedziemy!!!” Wiedziałem, że w Skorzęcinie nie ma szczególnych atrakcji ale ostatni raz byłem tam 11 lat temu i byłem ciekaw zmian jakie tam nastąpiły przez ten czas. Różnica pojemności silników przeraża, wiem! Ale umówiliśmy się, że jazda będzie spokojna, a Przemo będzie często patrzył w lusterka oczko On prowadził. Już po przejechaniu kilkunastu kilometrów z daleka zauważyliśmy zgromadzenie motocyklistów i gro gapiów stojących na drodze. Po podjechaniu bliżej zorientowaliśmy się, że miał tam miejsce wypadek z udziałem motocyklistów. Bez zastanowienia zatrzymaliśmy się na poboczu i podeszliśmy do ofiary która leżała. Jeden z członków kolumny, który był świadkiem wydarzenia wyjaśnił, że…
„Jechaliśmy w grupie, po czym samochód osobowy wymusił pierwszeństwo i czoło kolumny było zmuszone gwałtownie hamować. Niestety kolega nie wyhamował i wmontował się w dwóch kolegów. Oni są cali, bez żadnych obrażeń, ale on wypikował w asfalt. A kierowca samochodu zwiał…”. Oceniliśmy stan poszkodowanego. Chłopak na szczęście nie był mocno poturbowany. Był w szoku, możliwe wstrząśnienie mózgu i kilka zadrapań. A karetka była już wezwana. Pożegnaliśmy się z chłopakami, życzyliśmy szczęścia, szerokości i wróciliśmy do maszyn. Po Renecie było już widać i co nam po chwili powiedziała „mam dość, wracajmy do domu!!” ;] uspokoiliśmy ją i pojechaliśmy dalej. Kiedy dojechaliśmy na miejsce, czekał na nas wielki korek do bramy wjazdowej. Inni motocykliści bez zastanowienia „cisnęli” lewym pasem. Przemo zdecydował, że nie będzie się pchał, ponieważ jego motocykl jest znacznie szerszy od innych i może się nie zmieścić w sytuacji kiedy z nad przeciwka pojedzie samochód. Cóż nie zostawiłem kolegi i czekaliśmy. Jednak po dłuższym czasie znudziło się nam to. Pojechałem pierwszy, Przemo miał dojechać kiedy będzie tylko to możliwe. Okazało się, że korek ma ok. 1 km ;| Ale na szczęście motocykliści mieli darmowy wjazd by zaoszczędzić czasu. Wjechałem za bramę i czekałem za Przemem. Czekałem, czekałem, czekałem….itd. W końcu pojawił się. Wspólnie ruszyliśmy w stronę wjazdu na „deptak”. Przebić się przez tłumy ludzi był nie lada wyczynem, ale udało się nam. Pełni optymizmu zatrzymaliśmy się koło molo, zdjęliśmy kaski i jednogłośnie stwierdziliśmy, że można by coś zjeść i wypić. Niczym „władza” wbiliśmy się do pierwszej napotkanej knajpy. Pełni werwy, z uśmiechami na twarzy podeszliśmy do baru z wybranymi daniami i napojami. Po czym barmanka zdjęła nam te uśmiechy słowami… „Panowie tutaj się czeka za numerkiem, możemy was obsłużyć za jakieś 1,5 godziny…” Ręce nam opadły. Zmieniliśmy lokal. W napotkanych restauracyjkach, barach, a nawet budkach z kebabem trzeba było czekać za numerkiem lub czekać ok. godziny. Zrezygnowani ruszyliśmy w tłum. Ja osobiście nie poznałem Skorzęcina!!! Odwiedziliśmy miejsca które znałem tam doskonale, a teraz są przewrócone do góry nogami. Ukrytym zamiarem nacieszenia oka widokiem opalających się młodych kobiecych ciał zaproponowałem „może przejdziemy się plażą”. Renacie jak i Przemowi spodobał się pomysł, widziałem po minie Przema, że wiedział o co mi chodzi ]chorygt; Kiedy Renata wpadła w szał robienia zdjęć ja napawałem się krajobrazem ;D
Widziałem że Przemo przez nieuwagę Renaty też podziwiał piękno natury. I wtedy zrozumiałem, że jedna rzecz się nie zmieniła w Skorzęcinie-zapach wody w połączeniu z olejkiem do opalania. Po tym spacerze spróbowaliśmy poszukać posiłku w mniej zaludnionym miejscu. Znaleźliśmy kanajpkę gdzie odpoczęliśmy, zjedliśmy i wypiliśmy ze spokojem kawę. Po krótkim odpoczynku ruszyliśmy dalej i spotkaliśmy Stacha który przyjechał z innymi kolegami. Usiedliśmy wspólnie, pogadaliśmy i oczywiście nie obyło się bez powrzucania mu, że „z plastikami to nie chciał jechać”. Zrobiło się popołudnie, Stachu jeszcze postanowił zostać no to z uśmiechem na twarzy pożegnaliśmy się i wyruszyliśmy z Renata i Przemem w kierunku Jarocina. W drodze powrotnej zatrzymaliśmy się na stacji. Przemo się tankował. Ja stwierdziłem, że nie muszę. Rozkosz z jazdy przerwało mi przerywane schodzenie z obrotów MZ-tki. Za pierwszym razem nie martwiło mnie to, z czasem jednak zaczęło. Dojechaliśmy za znak JAROCIN i MZ-tka zgasła. Na luzie z rozpędu, który nadał silnik kiedy jeszcze chodził dojechałem do Orlenu na początku Jarocina koło Jockera. Przemo również nie miał pojęcia co się mogło stać. Jednak po zajrzeniu w zbiornik i ujrzeniu jedynie oparów po paliwie zrozumiałem ;D Pożegnałem się z towarzyszami podróży i dopchałem motocykl do stacji. Zatankowałem i ruszyłem do domu. W tedy to obliczyłem że MZ-tka spaliła mi nieco ponad 6 litrów na 100km!!!. Nie wierzyłem w historie posiadaczy takich motocykli, że może tyle zjeść przy pojemności 251 ccm.
Podsumowując:
-kasa na posiłek ok. 30zł
-cena paliwa przy spalaniu MZ-ki 6l/100km ok. 54zł
-widok krajobrazu pełnego młodych opalających się ciał i wrażenia z jazdy BEZCENNE ;D

Będzie co wnukom opowiadać ;D
_________________
Bo jazda na ETZ-cie jest najlepszą jazdą na świecie... ;D
  
Szymonpc31
07.02.2010 18:47:12
poziom 3



Grupa: Użytkownik

Lokalizacja: Stara Obra

Posty: 123 #443760
Od: 2010-1-16
Ciekawie ciekawiewesoły oby więcej takich widoków "tylko delikatnie zasłoniętych kobiecych ciał" podczas podróżycool
  
kamzen
07.02.2010 21:57:31
poziom 3



Grupa: Użytkownik

Lokalizacja: Radlin / Poznań

Posty: 187 #443995
Od: 2009-11-10


Ilość edycji wpisu: 1
Orson pięknie oczko

Jak tak dalej pójdzie to pod koniec sezonu będziemy mogli wydać jakąś książkę z motocyklowymi opowieściami bardzo szczęśliwy
_________________
Aprilia Pegaso 650
  
Dominika
09.02.2010 15:10:31
poziom 2



Grupa: Użytkownik

Lokalizacja: Witaszyce

Posty: 99 #445891
Od: 2009-11-22
a więc poproawił mi się humor bardzo szczęśliwy
_________________
Mając 2 lata nie miałam pojęcia co będę robiła w przyszłości, w ogólę nie miałam pojęcia o niczym. Interesowała mnie tylko zabawa, jak to w dzieciństwie bywa, ale dzięki motocyklom moje dzieciństwo znacznie się przedłużyło i trwa do dziś xD.
  
orson
09.02.2010 16:05:39
poziom 4



Grupa: Użytkownik

Posty: 200 #445978
Od: 2009-11-9
no fakt, ale etka nie pali 7 litrów pan zielony
_________________
Bo jazda na ETZ-cie jest najlepszą jazdą na świecie... ;D
  
dywersant
09.02.2010 17:47:48
poziom 3



Grupa: Użytkownik

Lokalizacja: Jarocin

Posty: 195 #446175
Od: 2009-11-9


Ilość edycji wpisu: 1
Jestem tam jednym z głównych bohaterów. Więc dlaczego nie dostałem tekstu do autoryzacji ? zdziwionyzaskoczonywesoły
_________________
BMW R1100 RT
  
orson
09.02.2010 22:18:25
poziom 4



Grupa: Użytkownik

Posty: 200 #446772
Od: 2009-11-9
czułem w kościach, że możesz go nie zatwierdzić ;D ale myślę, że źle nie jest lollol
_________________
Bo jazda na ETZ-cie jest najlepszą jazdą na świecie... ;D
  
StachuHD
09.02.2010 23:13:22
poziom 3

Grupa: Użytkownik

Posty: 154 #446917
Od: 2009-11-11
Orson czuję się wyróżniony że ująłeś mnie w swoim opowiadaniu.
Jeszcze nie miałem takiej przyjemności. Czytałem ze wzruszeniem aż łza się w oku kręci.
A tu śnieg zimno i brak zapachu olejku już wariuję pomału.
Siły tracę i nie wiem czy utrzymam sam siebie i nie wyjadę nawet w taką pogodę.
Tak żeś smaki narobił. Szczególnie jak moje nozdrza przypominają sobie zapach tego olejku i ciał nim nasmarowanych.

.........................nie no nie chyba mi się coś stanie...................................
_________________

  
orson
10.02.2010 19:37:52
poziom 4



Grupa: Użytkownik

Posty: 200 #447752
Od: 2009-11-9
Nie ma problemu pan zielony postaram się napisać coś równie smakowitego pan zielony
_________________
Bo jazda na ETZ-cie jest najlepszą jazdą na świecie... ;D
  
dywersant
10.02.2010 19:57:43
poziom 3



Grupa: Użytkownik

Lokalizacja: Jarocin

Posty: 195 #447821
Od: 2009-11-9
Pisz pisz było OK. pan zielony
_________________
BMW R1100 RT
  
orson
11.02.2010 22:28:31
poziom 4



Grupa: Użytkownik

Posty: 200 #449559
Od: 2009-11-9
Był rok 2009. Dzień wyjazdu na zlot do Skalmierzyc. Umówieni w stałym miejscu, czyli stacja paliw Orlen/k ronda w Jarocinie, głodny nowych wrażeń ruszyłem na miejsce spotkania. Oczywiście w drodze do, spotkałem kilku nieznajomych motocyklistów kierujących się w kierunku Skalmierzyc, standardowe pozdrowienie i jazda dalej. W takim momencie uwielbiam zazdrość kierowców samochodów płynąca z ich wyrazu twarzy mówiąca „czego do siebie tacy mili są pijeb....ńcy”. Niczym się nie przejmując pędzę na moim pocisku mającym 251ccm pojemności na umówione miejsce. Czekało tam już kilku AGM-owców oraz motocykliści będący przejazdem. Po przywitaniu się z ekipą, zatankowałem maszynę (nie zapominając o czerwonym płynie który jest niezbędny aby MZ-ka szła jak się należy ;D ). Po zbiórce i uzgodnieniu kilku spraw ruszyliśmy w drogę. Zwarci, gotowi jedziemy. Z dumą i klasą jedziemy pokonując kolejne kilometry. Było jeszcze wcześnie, niestety nie nacieszyliśmy oczu „krajobrazami” które miały miejsce w poprzedniej historii ;D Kiedy już dojechaliśmy na miejsce okazało się, że jesteśmy jednymi z pierwszych którzy dotarli. Odstawiliśmy maszyny i ruszyliśmy w poszukiwaniu niezbędnego płynu-KAWY!!! Kiedy już ją dostaliśmy, oczywiście po walce o miejsce w kolejce do budki którą obsługiwała śliczna i przemiła brunetka ;D Ok południa zaczęli się zjeżdżać inny motocykliści. Oczywiście jak to bywa na takich imprezach odbywały się tam różnego rodzaju konkursy, parada itd. Godne pochwały jest zdobycie przez Kamzen-a pierwszego miejsca i bańki oleju w konkurencji na najwolniejszą jazdę. Chodź po wyglądzie i duszy nie widać żeby Kamil był taki spokojny ]chorygt; Wszystko było w jak najlepszym porządku. Jednak zlot ten nie był naszym jedynym celem. Tego to dnia również zostaliśmy zaproszeni na festyn rodzinny do Witaszyc. Kiedy nadszedł czas powrotu ze Skalmierzyc ruszyliśmy w drogę. Spotkanie z resztą grupy, która nie dała rady jechać z nami do Skalmierzyc było na stacji paliw Eden we Witaszycach. Akurat tego dnia odbywało się tam wesele. Goście jak i para młoda była nieco zaskoczona ;D Po podliczeniu maszyn było nas ok 30 szt. Nasz prezes powiedział kilka słów i ruszyliśmy na festyn. Trzydzieści maszyn ruszyło główna drogą Witaszyc. Ryk silników napawał mnie radością. Jednakże jeden z członków-Konrad M. zbulwersowany powiedział mi w drodze, że zagłuszam dźwięk jego Harleya moim „brzdękiem”. No cóż gość bluźnił w tym momencie. Kiedy mój motocykl jeździł po drogach jego Harley mówił na muchy Tniapty oczko Wybaczyłem mu ten błąd. Zajeżdżamy na miejsce festynu, ustawiamy się. Oczywiście ¾ maszyn ustawiło się równo parkując tyłem. Niestety nie wszyscy to pojęli ;D Widok min ludzi był fascynujący. Tym razem mówił „skąd ich się tylu tu k... wzięło” i "ale wjazd!!!" ;D Przywitaliśmy się z gospodarzem tej imprezy, jedni motocykliści zostali przy maszynach, kilka maszyn pojechało, a reszta ruszyła w stronę grilla. No niestety zapach spalin nam nie wystarcza do życia, a szkoda ;D Impreza trwała. Po chwili zauważyłem młodą matkę z ok 3 letnim chłopcem który chciał sobie usiąść na moim motocyklu. Rzecz jasna bez wahania pozwoliłem. Dzieciak cieszył się bez opamiętania-widać już od najmłodszych lat czuję tę siłę i zna się na rzeczy! Odwróciłem się i widzę jak nasze najstarsze „dziadki” tzn shl m11 i wfm-ke dotykają dwaj podpici starsi panowie z rękoma tłustymi od grillowanej kiełbasy i mówią „pamiętasz Heniu to były motory!!!” Miny właścicieli były niezbyt miłe, ale wytrzymali ;D A każdy wie jak na pięknym chromie widać ślady spływającego tłuszczu oczko No tom pojedlim, pogadalim, powozilim dzieciaki (chodź w tym momencie oklaski należą się Stachowi i Ryśkowi, którzy wzięli się za to) pożegnaliśmy się i ruszyliśmy. Wtedy podszedł do mnie Zbychu-nasz prezes z pytaniem czy wezmę go na bagażnik do domu. Nie widziałem problemu. Miał za chwilę przyjść. Czekałem i czekałem.... Wziąłem jego kask i gogle i ruszyłem w poszukiwaniu. Po czym za plecami usłyszałem krzyk jakieś niewiasty. Odwróciłem się, a młoda blond niewiasta podaje mi gogle i kask Zbycha, który miałem na zadupku. Niestety Zbychu zauważył mikroskopijne zarysowanie okularu ;/ Pogodził się z tym faktem i ruszyliśmy do domu. Przejechaliśmy przez główną trasę z ulicy piaskowej na ul cmentarną we Witaszycach, w ostatniej chwili bezwładnie „wykulała” nam się Astra II z prawej strony. Nie było czasu na hamowanie! Stwierdziłem, że trzeba próbować się przecisnąć. Na tyle poczułem takie spięcie pasażera i usłyszałem słowa których nie chcieli byście usłyszeć ;D Na szczęście udało się w ostatniej chwili przejechać. Zmieściłem się pomiędzy przednim zderzakiem a krawężnikiem. Mój pasażer powstrzymał emocję, zachował się z kulturą-jak na motocyklistę przystało i skierował słowa bardzo delikatne w kierunku kobiety kierującej tym autem, tj. „jak kurde, uważaj!!!” Widać ta kobieta miała prawko za masło ;D Kiedy cali i zdrowi dojechaliśmy do domu, Zbychu nadal był pełen.... hmm stresu ;D Również ruszyłem do domu. I tak to skończyła się kolejna historia.

(Teks napisany z całym szacunkiem do bohaterów ;D )
_________________
Bo jazda na ETZ-cie jest najlepszą jazdą na świecie... ;D
  
kamzen
11.02.2010 23:55:55
poziom 3



Grupa: Użytkownik

Lokalizacja: Radlin / Poznań

Posty: 187 #449641
Od: 2009-11-10
Widzę Orson, że się rozkręcasz z tym pisaniem. Na ten sezon zapowiada się sporo wyjazdów, więc będziesz miał okazję żeby się wykazać w ich relacjonowaniu.

P.S. Dziękuję, że wspomniałeś o moim zwycięstwie lol
_________________
Aprilia Pegaso 650
  
Mati
12.02.2010 20:06:47
poziom 3



Grupa: Administrator 

Lokalizacja: Jarocin VW lkp

Posty: 122 #450503
Od: 2009-10-30
hmmmm / yhy .... / eeee / no .... /tak .... / ciekawe co napisza inni/ xD

Przejdz do góry stronyStrona: 1 / 2>>>    strony: [1]2

  << Pierwsza      < Poprzednia      Następna >     Ostatnia >>  

HOME » MOTOCYKLE-FORUM OGÓLNE » OPOWIADANIA MOTOCYKLISTÓW...

Aby pisac na forum musisz sie zalogować !!!


wyświetlaj tu swoją reklamę za darmo oraz promuj się w katalogu

TestHub.pl - opinie, testy, oceny

- STRONA GŁÓWNA - KONTAKT - LINKI -