Z PRAWKIEM CZY BEZ?
Dobra Panie i Panowie, spójrzmy na sprawę z jeszcze innej strony!

Orson twierdzi, że prawo jest prawem i trzeba je szanować i przestrzegać. Tak, ale chyba dekalog. Prawo często jest głupie jak ludzie, którzy je tworzą. Szkoda, że na głupotę się nie umiera, znacznie uprościłoby to problem zaludnienia na świecie. Ale wróćmy do tematu, przykład głupiego prawa:

Aby prowadzić motocykl czy motorower trzeba mieć stosowne uprawnienia, mówimy tu oczywiście o drogach publicznych po których poruszają się wszyscy: ja, Ty, kapelusznik oraz matka z dzieckiem. Nasze prawo o ruchu drogowym, które czuwa nad tą sielanką zabrania mi poruszania się motocyklem. Moim chińskim cudem techniki, które ze względu na wrodzone cechy nie jest ulicznym pociskiem. Oczywiście mam prawo jazdy kategorii B od 1987 roku, jadę trzeźwy, mimo to jestem ten zły, łamię prawo i mogę zrobić komuś krzywdę. Już słyszę głosy: ukamieniować go!

A teraz druga strona medalu. Facet, lat około powiedzmy 50-ciu, dobra praca, rodzina itd., poprostu wzór. Ponieważ ma kasę to kupił sobie skuter, tyle tylko, że włoski. Może nawet nie zdaje sobie sprawy, że poprzedni właściciel rozwiercił go do 80-tki, nawet jest zadowolony, bo właśnie spod świateł wyprzedził gościa na chińskim motocyklu. W języku małego dziecka facet jest cacy, w oczach prawa też. Gdzie haczyk, zapytacie? Proszę bardzo, facet nigdy niczym nie jeździł, skuter ma dopiero trzeci dzień, a o przepisach ruchu drowego wiele tylko tyle, że podobno są. Ma dowód osobisty, więc może jeździć. I co, może wytłumaczycie mi, że to jest mądre - litości. Błagam, nie wmawiajcie mi także, że skuterem to on nikogo nie zabije. Proponuję kanonizację i pomnik razem z ludźmi, którzy to prawo tworzyli. Jeszcze jedno, jak zatrzymie go Policja to nawet mandatu nie dostanie, no bo za co?


  PRZEJDŹ NA FORUM